sobota, 25 lipca 2015

Jaśmin w kremie 50+

Witajcie, po tak długiej przerwie ciężko przyzwyczaić się do cotygodniowych wpisów. Jestem dzisiaj z kremem, który jest niedoceniany przez polki. Chodzi tu o naszą polską markę Ziaja i o kremie pod oczy i na powieki 50+. 


Zużyłam prawie dopiero jedno opakowanie i dał mi on więcej korzyści niż nie jeden wielokrotnie droższy krem. Nie odstraszył mnie znaczek "50+" na opakowaniu,  nie oznacza on że mając 24 lata nie mogę go używać. To jedna wielka ściema że kremy przeznaczone dla kobiet po trzydziestce nie mogą używać dwudziestolatki. 


Sam krem umieszczony jest w 15 ml opakowaniu i kosztuje coś około 8 zł, prawda, że atrakcyjna cena??
Krem idealnie złagodził pierwsze drobne zmarszczki i zmniejszył opuchliznę pod oczami z którą męczyłam się długi czas. Stosuję go rano i wieczorem codziennie i dopiero po takim stosowaniu zauważyłam efekty. Krem absolutnie mnie nie uczulił, jest bardzo delikatny i niesamowicie wydajny. Jedyne co mnie zdziwiło to jego kolor, ale nie wpływa on na kolor korektora pod oczami, niezależnie jak dużą warstwę kremu położycie :)



Polecam go serdecznie, jest godny Waszej uwagi, jeśli wahacie się przed kupnem drogiego kremu a czegoś tańszego postawcie na Ziaje. WARTO:)

czwartek, 9 lipca 2015

Niezastąpieni przy podróży

Witajcie po dłuuugiej dłuugiej przerwie. Sesja i obrona dyplomu zeszła na pierwszy plan, ale już wracam do regularnego prowadzenia bloga. 
Dzisiaj będzie o niezastąpionych produktach jakie mi się sprawdziły na tygodniowym urlopie w Szwajcarii.


Niestety jestem już po wakacjach i strasznie nad tym ubolewam. Strasznie szybko zleciało. Wszystko co dobre szybko się kończy.
Miałam bardzo mało czasu na przygotowanie się na wyjazd a nie chciałam aby połowę mojej walizki zajmowały kosmetyki. Trafiła nam się cudowna pogoda, temperatura sięgała aż 36 stopni - idealnie na wakacje :)
Niezastąpionymi produktami bez których nie dałabym radę się obejść to kapelusz, okulary i filtr 50+
Jedyną rzeczą jaką musiałam dokupić na miejscu jest antyperspirant Nivea.
Przed wyjazdem zakupiłam płatki do demakijażu aby było wygodniej. Są to płatki z "tami" i kosztowały mnie około 5 zł, jest ich 40 sztuk i sprawdziły się na wyjeździe REWELACYJNIE :)) Często brałam je do torebki aby w ciągu dnia zmyć filtr i nałożyć nową warstwę. Nie uczulił, nie podrażnił jestem niezwykle zaskoczona jak dobry jest to produkt za tak niską cenę.


Kolejnym produktem kupionym na wyjazd jest puder bambusowy z jedwabiem z Paese. Jest to zupełna nowość i choć w tych upałach nie sprawdziła jak chciałam to mimo wszystko jestem z niego zadowolona. W normalne dni ( nie skwarze ) ładnie matowił na dłuugo i nie bielił. Kosztował mnie 45 zł i jest go aż 8 g. 
Moim jedynym makijażem jaki utrzymywał się na twarzy był cień w kremie color tattoo na brwi, korektor z Eveline i cień w kredce z Kiko. Równie niezastąpionym okazał się sztyft na odciski "Compeed". Kolejny niezastąpiony i rewelacyjny produkt, który jest ze mną już rok :) Ceniąc każdy wolny centymetr w kosmetyczce zabrałam próbki kremów firmy "zielony krem" sprawdziły mi się tak dobrze, że z przyjemnością pójdę po pełnowymiarowy produkt, ale o tym później :)


Nie mogłoby się obyć również bez pielęgnacji skóry pod oczami. Moim faworytem w tej dziedzinie jest ziaja 50+ Jaśmin w kremie. Nie zauważałam jego działań dopóki nie zaczęłam go stosować regularnie :)
No i ostatni produkt, najlepsze zostawiam na koniec. Szminka królowała na ustach kiedy tylko mogła, czyli prawie codziennie. Fakt, że temperatury działały na jej nie korzyść bo dosłownie topiła się, ale nie zmieniła swojego kształtu a w tak upalne dni ze słomkowym kapeluszem prezentowała się znakomicie. Szminka jest z Maca i jest to kolor chatterbox :)

To wielki skrót tego co używałam przez ostatni czas. Nie uwzględniłam w tym pielęgnacji bo o tym będzie później. Nie ma co zanudzać skoro takie wspaniałości dla Was przygotowałam :)