wtorek, 30 grudnia 2014

ulubieńcy roku 2014

Witajcie, po długiej przerwie świątecznej wracam. Przede mną sesja więc być może będę pisała rzadziej. Myślę, że mi to wybaczycie.
Nie chcąc odstawać, dzisiaj będzie o ulubieńcach roku, nie chciałam aby to był przekrój wszystkich moich kosmetyków, ale tych naj naj, bez których nie mogłabym się obyć. Jest tego niewiele bo i niewiele mi potrzeba ostatnio. 


Są tu kosmetyki, które przewijały się już na moim blogu, niektóre pewnie wszystkie znają.


Krem Nivea soft ma chyba każda, niezastąpiony i mój niezbędnik. Najlepszy krem do rąk, opisywałam już go na blogu, jest niezastąpiony, cudo :)
Preparat do skórek jest u mnie od niedawna i od pierwszego użycia stał się moim ulubieńcem:)


Nie obyłoby się bez pielęgnacji ust, mój najlepszy balsam z Tołpy, również opisywałam go na blogu i nie raz znalazł się w ulubieńcach. Tusz do rzęs - nie ma lepszego !. Niestety teraz używam tuszu z Rimmel, nowości z olejkiem arganowym. Kompletna klapa, osypuję się i nie dorównuje jakością do tuszu z Loreal`a. Szukam tańszego zamiennika tego tuszu, ale zawsze źle na tym wychodzę. 
Kultowe gumki Invisi  bobble, odkryłam je w lato i od tej pory nie używam innych. Mój ideał :)


No i na sam koniec, moja pielęgnacja z Organique, moi zdecydowanie ulubiona firma. Pianka do ciała jest u mnie ponad pół roku, glinka tak samo. Bardzo wydajne i bardzo dobre. W planach mam kupienie peelingu enzymatycznego z Organique, słyszałam same dobre opinie :)

Krótko i na temat, jestem ciekawa Waszych ulubieńców, czy też jest ich tak mało czy zdecydowanie więcej, piszcie :)



czwartek, 18 grudnia 2014

Nowości z zielarni i starej mydlarni

Witajcie, jak co czwartek nowy wpis, dzisiaj będzie o świeżutkich, pachnących nowością kosmetykach. Po siłowni odbyłam sobie rundkę po ulubionych sklepach w tym znalazła się stara mydlarnia i dość niedawno otworzona zielarnia. Oto moje zdobycze :)


W pierwszej mydlarni kupiłam woski zapachowe Yankee Candle, szukałam czegoś nie słodkiego, delikatnego. Zdecydowałam się na zapach soft blanket i aloe water. Ten drugi zapach postanowiłam od razu wypróbować i jest cudowny. W końcu znalazłam swój zapach :)
W drugiej mydlarni kupiłam serum do twarzy z witaminą C. Bardzo żałuję, że nie powąchałam go w sklepie, po otworzeniu go w mieszkaniu zapach okazał się tak alkoholowy, że nie wiem czy dam radę go przez to używać. Jestem w wielkim szoku, że coś tak alkoholowego sprzedaje stara mydlarnia.Produkt znajduję się w szklanym pojemniku i ma również szklaną pipetę. Kosztował 39 zł więc nie mało a jego pojemność to 30 ml a ważność produktu to 3 miesiące, no nic... jeszcze go nie testowałam, może okazać się strzałem w dziesiątkę...myślmy pozytywnie:)
W ostatnim sklepie kupiłam dwa produkty, choć asortyment w tej zielarni nie jest oszałamiający, zawsze coś można dla siebie znaleźć. Planowałam kupić krem pod oczy z Salveco, niestety nie mieli więc skusiłam się na krem  Ava z rokietnikiem. Przeznaczony jest do codziennej pielęgnacji delikatnej skóry wokół oczu. Jak pisze producent efekty powinny być takie:
 -Zmniejsza zmarszczki mimiczne, 
-Zapobiega pierwszym oznakom starzenia,
- szybka regeneracja,
-wzrost nawilżenia,
- poprawia elastyczność i sprężystość skóry,
 Skład jest bardzo dobry i krótki co spowodowało, że go kupiłam. Konststencja jest dosyć płynna( co wpłynie na jego wydajność) a zapach bardzo neutralny, Koszt kremu o pojemności 25 ml to 24 zł. Bardzo rozsądna cena, zobaczymy czy było warto :) 


Kupiłam również szampon do włosów przetłuszczających się z Gorczycą. Zapach ma dziwny bo przypomina mi męskie kosmetyki, jest bardzo treściwy, zobaczymy czy będzie wydanyjny i czy będzie się pienił. Za szampon zapłaciłam dokładnie 16,50 zł, jak na taką pojemność to jestem bardzo zadowolona. Mam nadzieję, że moje włosy go polubią.
Tak się prezentuję moje ostatnie przed świąteczne zakupy,  

poniedziałek, 15 grudnia 2014

buble ostatnich miesięcy

Witajcie, wybaczcie moją nieobecność, ale w ostatnim tygodniu byłam bardzo zalatana. Jednak przychodzę do Was z bublami jakie trafiły mi się w tym miesiącu i poprzednich.


Fakt jest ich niewiele, ale wolałabym żeby było ich jeszcze mniej :/ 
Zacznijmy od największego rozczarowania, a mianowicie Maska algowa z Organique. Słyszałam o niej dobre opinie więc chciałam spróbować. Cena jaką musimy zapłacić za maseczkę nie należy do najmniejszych. Za 30g produktu płacimy 20 zł. Myślałam, że będzie to kolejny świetny kosmetyk tej firmy ale potwornie się rozczarowałam. Po pierwsze konsystencja - coś potwornego, na początku myślałam że robię coś źle, po drugim razie przekonałam się, że to z produktem jest coś nie tak :/ Za pierwszym razem produkt mnie uczulił, piekła mnie twarz a jak udało mi się ją zmyć, bo to też nie jest takie proste, moja twarz była cała czerwona. Ekspedientka doradzała mi że maseczka jest na 2-3 użycia. To kolejna zagadka dla mnie, ja można zużyć jej tak dużo żeby wystarczuła na 3 razy. Po 2 użyciach zostało mi na kolejne co najmniej 3 użycia. a wcale sobie jej nie żałowałam. Wydajność to jedyny plus tego produktu.
Kolejnym produktem jest Mydło siarkowe w płynie. Niestety u mnie kompletnie się nie sprawdził, Próbowałam nim myć twarz ale zapach jest tak intensywny że nie mogłam się przemóc. Może któraś z Was lubi mocny słodki zapach pomarańczy, jednak ja mu podziękuje. 
Następny w kolejce to ampółka z Rival de Loop. Pewnie wszystkie znacie takie małe jednorazowe  ampułki, ja je bardzo lubię, jednak zdecydowałam się na coś innego...i się rozczarowałam. Produkt był zamknięty w szklanym opakowaniu, więc miałam obawy, że przy łamaniu szyjki wlecą mi okruszki szkła do środka, tak się jednak nie stało. Producent twierdzi, że ampułka jest jednorazowa, może to i prawda jeśli połowa produktu przeleci Ci między palce to tak będzie...Płyn był tak wodnisty, że kompletnie nie wiedziałam jak mam go wmasować. Większą połowę zmarnowałam a resztę starałam się wmasować w twarz szyję i dekolt. Jak pewnie się domyślacie, nigdy do tego produktu nie powrócę choć kosztował zaledwie 2 zł. 
Ostatnim bublem jest maseczka, której firmy nigdy nie używałam i pewnie nigdy nie będę chciała poznać ( Colyfine). Ja wybrałam maseczkę rozjaśniającą z grapefrruit, aloesem, witaminą c i kozim mlekiem. Skład był bardzo zachęcający, więc i moje oczekiwania były wysokie. Pani ekspedientka poradziła mi użycie jej na dwa razu, nie wiem czy tylko ja tak mam, ale nie lubię takich maseczek. Wolałabym takie na raz, później połowa opakowania wysycha, ja o tej maseczce zapominam i tak to się wszystko kończy. Koszt takiej maseczki to około 4-5 zł, więc wcale nie mało. Konsystencja maseczki to tandetna odżywka do włosów, prawie przeźroczysta, nie wspominając o zapachu i sposobie aplikacji...ech.

Koniec tego biadolenia, dość narzekania, na szczęście w tym miesiącu trafiły mi się też dobre kosmetyki, było ich nie wiele, ale o tym następnym razem. Mam nadzieję, że dostatecznie ostrzegłam Was przed kupnem tych produktów. 


wtorek, 9 grudnia 2014

Oferta tygodnia:)

Hej dziewczyny.  Dzisiaj przychodzę z kompletnie innym tematem, a mianowicie mam do sprzedania dwie puste paletki do cieni marki Inglot. 


Tak oto się prezentują. Jak widać na zdjęciu są w bardzo dobrym stanie, prawie w ogóle nie używane:) Chciałabym sprzedać obydwie za 13 zł + koszt przesyłki :)


Idealny na prezent np dla mamy , wystarczy dokupić cienie i voila :)

Chętnie odpowiem na dodatkowe pytania w komentarzach. 


czwartek, 4 grudnia 2014

NUXE

Witajcie, miało być o bublach, ale zdecydowałam się na coś innego. Dzisiaj będzie i zestawie promocyjnej kosmetyków Nuxe. Od pewnego czasu interesuje się tą firmą, fakt nie należą do tanich, ale w tym wypadku było warto :)


W zestawie znajdują się cztery rzeczy:
1. krem do twarzy Prodigious o pojemności 40 ml, 
2.Suchy olejek Huile Prodigieuse 50 ml
3.Suchy olejek Huile Prodigieuse OR 10ml
4.świeczka o zapachu Bougie Prodigieuse

Bardzo mi się podoba to, że wszystko jest zachowane w tym samych tonacjach zapachowych. Suchy olejek to już kultowy produkt, trochę się go obawiałam, ale okazał się strzałem w dziesiątkę:) Jest idealny na tę porę roku. świetnie nawilża a zapach choć dla mnie jest słodki to dość szybko się ulatnia i jest niewyczuwalny. Można go stosować wielorako, bo i na włosy, na twarz i ciało, jednak ja zostanę tylko przy jednym :)
Mniejszy odpowiednik olejku Nuxe ma bardzo ładne drobinki i jest równie dobrym olejkiem jak ten duży. Mam zamiar zostawić go na wakacje, albo na zbliżający się sylwester. Drobinki nie są jakieś mocno zauważalne, skóra po nim jest równie nawilżona a dodatkowo delikatnie się mieni. 
Kremu niestety jeszcze nie używałam, więc nic o nim nie mogę powiedzieć. Świeczka pachnie intensywnie, jest bardzo malutka więc zostawię ją na specjalne okazję :)


Jestem bardzo zadowolona z całego zestawu. Zakupiłam go Super Pharm za niecałe 79 zł, a do tego otrzymałam pełno próbek i kosmetyczkę. Polecam wszystkim zainteresowanym wypróbowaniem kultowych produktów z NUXE. 
Polecam serdecznie :)

środa, 26 listopada 2014

Ulubieńcy listopada

Witajcie, zbliża się koniec miesiąca dlatego będzie o moich ulubieńcach  :) Jest ich jak zwykle mało ale są to prawdziwi ulubieńcy, których używam namiętnie :)


Staram się ograniczyć do max 5 produktach, żeby nie było zbyt długo i nudno. 
Zaczynając od lewej:
  • Moja zdobycz z Warszawy, krem o którym pisałam w poprzednim poście. Mam nadzieję, że i Wy skusicie się na niego bo jest tego warty:)
  • Mydełko borowinowe z Tołpy. Bardzo lubię te mydełka,  przyjemnie pachną i świetnie się pienią. Przyznam szczerze, że bardziej lubię te w fioletowym pudełeczku :)
  • Color Tattoo, nowość zakupiona w wielkiej promocji w Rossmanie, używam go niemal codziennie, w połączeniu z cieniem z Loreala spisuję się znakomicie. Sam też wygląda bardzo dobrze. Genialny jest sposób nakładania, konsystencja i i to jak łatwo można stopniować nasycenie koloru no i czas nałożenia go jest błyskawiczny. Żałuje że nie kupiłam jeszcze innych kolorów :/
  • Masełko z Tołpy, najlepsze jakie miałam. Produkt jest mały bo zaledwie 8 g ale swoją wydajnością i działaniem wynagradza wszystko :P

Tak prezentuje się kolorówka, wybaczcie za kiepskie światło ale na dworze jest brzydko i ponuro...niestety. To by było na tyle. Chętnie poczytam o Waszych ulubieńcach, to chyba jedna z moich ulubionych części jakie lubię czytać i oglądać.



 

czwartek, 20 listopada 2014

Zdobycze z Warszawy cz.2

Witajcie, dzisiaj druga część, i ostatnia, postu ze zdobyczami z wyjazdu do Warszawy. Zapraszam do czytania bo warto:))


Tą ostatnią zdobyczą jest krem do rąk z The Secret Soap Store. Z tą firmą nie miałam nigdy do czynienia, ale bardzo się ciesze że na nią wpadłam. Zupełnie przypadkiem pół godziny przed odjazdem wpadłam do sklepu i zdecydowałam się na tej genialny produkt :))


Oczarował mnie zapach kemu, ja wybrałam Green Tea. Wybór jest ogromny, ten wzięłam w ciemno i na dobre mi to wyszło:) Krem ma pojemność 80 ml, jak dla mnie bardzo dużo, patrząc też na jego wydajność. Zamknięty jest w aluminiowym opakowaniu, bardzo przypomina mi tubkę farby olejnej:P  Wystarczy dosłownie odrobina kremu na rozsmarowanie go na całe dłonie a zapach i nawilżenie, dzięki 20% zawartości masła Shea utrzymuje się bardzo bardzo długo. Wcześniej stosowałam kremy Decubal, albo zwykłą Nivea na noc, ale rano już miałam białe przesuszone ręce. W tym przypadku jest zupełnie inaczej, nie pamiętam kiedy miałam tak nawilżone dłonie.
Zużycie po dwóch tygodniach stosowania go codziennie jest żadne, ten krem spokojnie będzie mi służył przez całą zimę.


Wybaczcie mi jakość tego zdjęcia, ale mój aparat jest już skrajnie stary i muszę dać go do naprawy :/



piątek, 14 listopada 2014

Nowości ...

Witajcie, dzisiaj jak sam tytuł wskazuję będzie o nowościach. Zacznijmy może od tego, że trwa promocja w rossmanie i to dzięki niej mam parę nowych rzeczy z kolorówki. Jest parę rzeczy, które mi się skończyły a niektórych(dzięki promocji) zrobiłam zapasy :)
Zacznijmy od pielęgnacji i nie tylko..:)


Od lewej, jest to zupełna nowość "Barwa siarkowa" jest to płyn-mydło do twarzy. Mam go dopiero tydzień więc nie mogę się na jego temat szerzej wypowiedzieć. Dam Wam znać za parę tygodni. Kolejnym produktem jest płyn do walki z wągrami. Opakowanie jest nowiutkie i dopiero dwa razy używane. Jeśli je mieliście dajcie mi znać czy się sprawdził. Kolejnym niekosmetycznym produktem jest świeczka z TK Maxx o zapachu  świeżej sosny. Zapach jest tak mocny i piękny, nie ma dnia żebym jej nie paliła:P 
 Płyn micelarny, tani, dobry sprawdzony przeze mnie już wcześniej:) 
No i podgrzewacz do rąk z Empiku. Świetna rzecz, polowałam na coś takiego i w końcu znalazłam takie cudeńko :)


Czas na kolorówkę...od lewej. Podkład z Rimmel o numerze 200 soft beige, niestety okazał się za ciemny i mieszam go z jaśniejszym podkładem. Jest to podkład z tych mocniej kryjących, zobaczymy jak będzie się spisywał. Pasta z liści manuka, to jest moje drugie opakowanie, jestem z niej bardzo zadowolona. Dalej tusz, którego jeszcze niestety nie próbowałam, czekam aż skończy mi się ten którego teraz używam. Recenzje o nim są bardzo pochlebne, więc sama jestem ciekawa, dlatego go kupiłam. Kolejny w kolejce to korektor z L`real nr 4, to jest  również moje drugie opakowanie, sprawdza się u mnie doskonale. Kolejnym produktem jest cień w kremie Color Tattoo o numerze 35. Miałam go już parę razy na oku i jest doskonały. Utrzymuje się bez problemu cały dzień, nic złego o nim nie mogę powiedzieć :)

Kolejnymi nowościami są lakiery marki Life dostępne w Super Pharm


Są to lakiery mające małe kolorowe drobinki. Nadają zupełnie nowy wygląd naszemu staremu lakierowi. Niestety nie mam zdjęcia pokazującego jak to wygląda na paznokciach. Bez problemu znajdziecie jakieś zdjęcia w internecie albo na blogach inych dziewczyn. Lakiery kosztują około 2 zł a wybór w kolorach jest ogromny:)

poniedziałek, 10 listopada 2014

Zdobycze z Warszawy cz.1

Witajcie, dla niektórych długi weekend dopiero się zaczyna, mój jeszcze trwa w najlepsze :)
Pokaże Wam dzisiaj moją zdobycz, upragnioną i wyczekaną :) Nie był to spontaniczny zakup choć sam wyjazd do Warszawy takim po części był. 




Tą zdobyczą jest torebka O Bag. Wypatrzyłam ją przez przypadek na jakimś zdjęciu i potwornie mi się spodobała, później okazało się, że ma ją właścicielka mieszkania, które wynajmuję. Co za zbieg okoliczności :))
Od słowa do słowa miałam nadzieję, że kupie ją przez internet, jednak od sierpnia nie było żadnej dostawy. Obiecywali, że będzie w połowie października a tu listopad i cisza... Mając już malutką obsesję na punkcie posiadania tej torebki nadarzyła się okazja wyjazdu do stolicy. Krótko przed dowiedziałam się, że w jednym z centrum handlowym(centrum Uni Lubelskiej) otworzyli sklep z tymi torebkami. Dalej tłumaczyć chyba nie muszę:)
Spośród ogromnego wyboru w kolorach wybrałam czarną, klasyczną z zimowym wkładem. Jestem nią zachwycona i nie żałuję ani jednej złotówki wydanej na tą torebką. Plusem było to, że kupując w tym sklepie mamy taniej niż przez internet, jest większy wybór w wkładach i kolorach no i zawsze możemy sprawdzić czy torebka nie jest uszkodzona albo czy nie ma plam od formy (a prawie każda ma)
Torebka mieści laptopa i format A4, ma dwie boczne kieszonki, niestety nie zapinane na zamek, ale to niczemu nie przeszkadza:)

Poniżej znajdziecie link do strony O Bag, gdzie możecie przebierać i wybierać:

czwartek, 6 listopada 2014

Coś do włosów i do ciała

Witajcie, dzisiaj będzie mały rozrzut tematów, bo zaprezentuję Wam dwa kosmetyki. Jeden do włosów, drugi do ciała. Obydwa sprawdziły się u mnie rewelacyjnie :)


Pierwszy z nich to szampon z Herbal Care, kupiony jeszcze w okresie wakacyjnym w biedronce za około 7 zł. Dopiero teraz miałam okazje go przetestować i okazał się... dobrym szamponem. Jednak jeśli go nie znajdę w sklepie stacjonarnym wrócę do swoich starych sprawdzonych szamponów.  Opakowanie pod względem objętościowym idealnie nadaję się w podróże. Buteleczka zawiera 300 ml.  Zajmuje bardzo mało miejsca a przez to, że jest niesamowicie wydajny nawet nie zauważycie większego ubytku. 
Jedyną wadą zarówno tego produktu, jak i olejku do masażu, jest jego aplikacja. To jest coś strasznego....producenci kompletnie o tym nie pomyśleli. Trzeba bardzo uważać, żeby nagle z butelki nie wyleciała nam ilość  wystarczająca spokojnie na dwa mycia. Jeśli chodzi o olejek jest jeszcze gorzej ze względu na konsystencje.  Często miałam sytuacje, że olejek poleciał mi na podłogę i zamiast cieszyć się przyjemnym masażem, musiałam sprzątać.


Jeśli chodzi o te przyjemniejsze strony olejku do masażu takie jak działanie, zapach i cenę to nie mam żadnych zastrzeżeń. Nie stosuję go codziennie, ale jak już przyjdzie na to pora to jest to istna przyjemność. Zapach mógłby się wydawać zbyt intensywny, jednak na ciele, podczas aplikacji bardzo szybko się ulatnia i jest bardzo delikatny i relaksujący. No a jeśli chodzi o działanie na cellulit, to niestety jeszcze nie zauważyłam zmian. Niestety nie pamiętam ile dokładnie kosztował, ale myślę, że będzie to w przedziale 7-10 zł.  Pojemność 200 ml.


Tutaj widzicie, jaki jest problem obu tych kosmetyków i dlaczego tak na to narzekam.



czwartek, 30 października 2014

Ulubieńcy Pażdziernika

Witajcie, w końcu znalazłam czas, żeby napisać nowy post. Będzie krótko a treściwie. Dzisiaj będziecie mogły przeczytać o moich ulubieńcach miesiąca. Jest tego mało, bo moja pielęgnacja nie uległa zmianie przez ostatni miesiąc. Pokaże Wam również parę zdjęć z pleneru na którym byłam :)


Jak widzicie tych produktów jest aż cztery. O niektórych już mówiłam, o niektórych już nie muszę opowiadać, bo wszystkie ten produkt znacie :)

Zaczynając od lewej:

1. Sally Hanson, to produkt bez którego nie wyobrażam sobie mojej pielęgnacji paznokci. Byłam pod ogromnym wrażeniem działania. Zresztą pewnie wszystkie go macie i podzielacie moją opinię. Jeśli tak nie jest, szybko idźcie do sklepu :)  
2. Korektor kryjący L`oreal true match nr 4. Moim zdaniem najlepszy korektor jaki kiedykolwiek miałam okazje testować. Idealnie wtapia się w cerę, nie wysusza jej i nie roluje. Trochę obawiałam się, że odcień będzie za ciemny (jestem strasznym bladziochem ) ale okazało się inaczej. Spokojnie dziewczyny które maja porcelanową karnację dobiorą sobie swój odcień :)
3. Linoborici A+E, jest to najzwyklejszy krem z witaminą A + E. Zakupiłam go na moje wiecznie nie gojące się ranki przy paznokciach. Produkt rewelacyjny, sprawdził się już po pierwszym użyciu, stosuje go codziennie na noc. Beż niego chodziłabym ciągle z suchymi rękoma. Koszt to około 7 zł :)
4. Tołpa, odżywczy balsam - miód do ust. Mój zdecydowany ulubieniec. Lepszy od masełek Nivea. Koniecznie musicie wypróbować:)


Oto co w tym, jeszcze trwającym, miesiącu trafiło na moje półki. 

 Teraz trochę zdjęć z pleneru.
Tematem z jakim musieliśmy się zmierzyć to " Rozparcie - podparcie - wiszące"





Oto efekt prawie końcowy. Jednak najlepszy efekt był w nocy.

W nocy doskonale było widać jak światło fajnie pada na zawieszone liście i prześwituje przez nie. Pracę można było oglądać z każdej strony, można było do niej wejść i zobaczyć więcej. 






piątek, 24 października 2014

Paznokcie winylowe, nowość :)

Witajcie, po długiej, bo aż tygodniowej przerwie wracam do Was. Najpierw krótkie wytłumaczenie, dlaczego mnie nie było? Otóż byłam na plenerze projektowym w Skokach i niestety nie miałam czasu dla Was. Myślę że szybko mi wybaczycie, bo mam dla Was coś nowego i ciekawego:)


Tematem są paznokcie a ściślej mówiąc rodzaj lakieru. Lakier winylowy może nikomu nic nie mówić na samym początku, tak jak mi zresztą. Bardzo pozytywnie zaskoczyłam się efektem jaki zobaczyłam. Producent twierdzi, że lakier trzyma się dwa tygodnie i rzeczywiście tak jest. Zdjęcie które widzicie wyżej było zrobione  kilka dni po wizycie u kosmetyczki, więc małe odrosty już są widoczne. Jednak przy tym odcieniu lakieru jest on prawie nie zauważalny. Mając jeszcze na uwadze fakt, że przez tydzień byłam na plenerze wykonywałam przeróżne czynności na dworze, łącznie z wchodzeniem na drzewa i kopaniem w ziemi, lakier trzymał się jak żaden inny. Paznokcie pięknie się błyszczały i wyglądały bardzo elegancko.
Sama metoda nakładania lakieru niczym się nie różni od zwykłego. Mamy jednak do tego specjalne lakiery i najważniejsze preparat, bo dzięki niemu właśnie lakier trzyma się na naszych paznokciach tak długo.
 Niestety mam pewne zastrzeżenia. Po tygodniu lakier zaczął się rozwarstwiać przy skórkach i nie mogłam się powstrzymać żeby tego nie podważyć i zdrapać. Myślę, że była to wina kosmetyczki, gdyby druga warstwa lakieru była pociągnięta równie starannie jak pierwsza byłoby ok. Zmywanie przebiega identycznie jak przy zwykłym lakierze, tylko trzeba przytrzymać wacik nieco dłużej. Ja widzę same plusy tego cudeńka. paznokcie po tych dwóch tygodniach nie są zniszczona i połamane. Mogę spokojnie pomalować je ponownie. 



W mojej mieście koszt takiego malowania to 20 zł. Moim zdaniem bardzo tanio jak na takie nowinki :)   Piszcie jeśli Wam się spodobało i co o tym sądzicie:)

sobota, 18 października 2014

Pantene, elixir with argan oli

Witajcie, było o paznokciach czas opowiedzieć trochę o pielęgnacji włosów, coby nie było za nudno :)


Opowiem pokrótce o arganowym olejku, który był w którymś pudełku jeszcze wtedy Glossy Box. Mam go jakieś pół roku i jest już na wykończeniu. Nakładam go wieczorem na suche włosy, mniej więcej od połowy ich długości, a że mam włosy do ramion dlatego taka wydajność :), i tak kładę się spać. Muszę przyznać, że jestem z niego bardzo zadowolona, mimo że ma w sobie alkohol sprawdzał się dobrze. Nigdy bym nie wykryła alkoholu gdybym nie przeczytała składu. Zapach jest bardzo przyjemny, konsystencja bardzo oleista. Wystarczą 2-3 pompki, łatwo się spłukuję, nie trzeba ich dwa razy myć, jak po niektórych olejkach do włosów.



Produkt ma 100ml pojemności i kosztuję ok 20 zł. Myślę że to naprawdę nie wielka kwota za dobry produkt. Jednak teraz szukam czegoś lepszego na zimę. I dlatego zwracam się do Was. Znacie jakieś dobre olejki do włosów, może same używacie czegoś świetnego i zechcecie podzielić się z tym ze mną?

środa, 15 października 2014

Regenerum do paznokci

Witam, dzisiaj trochę z innej beczki, będzie o pielęgnacji paznokci :)


To jest moje pierwsze opakowanie i na pewno nie ostatnie. Kupiłam je w idealnym momencie, kiedy moje paznokcie były w opłakanym stanie. Szczerze mówiąc pokładałam w tym produkcie wielkie nadzieje, bo żadna odżywka nie pomagała :/ Wiadomo, że na wakacje nie chciałam chodzić z kikutami, tylko pięknymi długimi paznokciami :)
Regenerum nakładam na całą płytkę paznokcia i trochę na skórki. Daje mu paręnaście minut aby dobrze się wchłonął. Potem zmywam wacikiem, jeśli ktoś chce może umyć ręce, i można przystępować do nałożenia jakiegoś bezbarwnego lakieru.
Zabieg powtarzam 2-3 razy w tygodniu, jeśli widzicie, że paznokcie już są zdrowsze możecie ograniczyć się do nakładania odżywki raz w tygodniu. 


Jestem bardzo zadowolona z efekty jaki otrzymałam po stosowaniu Regenerum. Od początku wakacji ten produkt króluję w mojej kosmetyczce. Co więcej jest bardzo wydajny, wystarczy mi spokojnie na co najmniej 2 miesiące


Jak widzicie na zdjęciu odżywka zakończona jest pędzelkiem, co powoduję że aplikacja jest bardzo prosta i przyjemna :)

A jakie Wy macie sprawdzone odżywki? może jakimiś domowymi sposobami dbacie o paznokcie? Chętnie poczytam:)

sobota, 11 października 2014

Odżywczych balsam miód do ust - Tołpa


Dziś przedstawiam wam mój wrześniowy zakup, który po przetestowaniu doczekał się swojej odsłony właśnie dzisiaj. 


 Jest to moim skromnym zdaniem najlepiej nawilżający, jak producent pisze balsam - miód, produkt do ust jaki miałam przyjemność mieć. Od momentu wypuszczenia masełek do ust Nivea byłam w nich zakochana, od czasu do czasu przy srogich zimach używałam Neutrogeny. Jednak ten balsam biję wszystkie te produkty na łopatki. Ma przepiękny zapach, mogłabym nieustannie go wąchać:) 
Konsystencja jest bardziej treściwa od masełek z Nivea i nawilża znacznie lepiej niż Nivea. Co prawda, za około 17 zł otrzymujemy 8 g produktu, ja trafiłam na dużą promocję, bo inaczej nie wiem czy bym się na nie zdecydowała. 



Co mogę rzec więcej, zachęcam do przetestowania bo warto, a jeśli macie jakieś sprawdzone masełka, balsamy, pomadki do ust zawsze chętnie o nich poczytam.

wtorek, 7 października 2014

Październikowa nowość

Witajcie. Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam moją nowość obok której nie mogłam przejść obojętnie. To kompletny przypadek, że akurat szukałam czegoś takiego. Jestem szczęśliwą posiadaczką tej oto pięknej kosmetyczki :)


Na pierwszy rzut oka wydawała mi się bardzo nie pojemna. jednak zmieniłam zdanie kiedy zaczęłam wkładać rzeczy które najczęściej zabieram na wyjazdy, a zawsze jest tego dużo za dużo:)
Kosmetyczka ma dwie duże przegródki. W pierwszej dla utrzymania większego porządku i segregacji znajdują się dwie oddzielne, zamykane, przegródki. Jak widzicie na zdjęciu, możemy je swobodnie wyjąć. Jest to dla mnie bardzo fajnie rozwiązany.  Zawsze miałam jedną dużą kosmetyczkę, i bardzo denerwowało mnie to że, żeby znaleźć jedną rzecz musiałam wyrzucić z niej wszystko. A tutaj jeśli wiemy co jest w której przegródce, możemy zabrać tylko jedną zamiast całej kosmetyczki. Dodatkowo na górnej klapie mamy niemałe lusterko, przy którym bez problemu możemy przypudrować nosek :P






Przemyślany jest nawet najdrobniejszy szczegół, taki jak miejsce na pędzle. Jest ich pięć, więc w zupełności wystarczy nam na dokonanie całego makijażu. W mało których kosmetyczkach widziałam takie rozwiązanie. 


Co mnie jeszcze bardziej urzekło to to, że mieści się w niej standardowa paletka pięciu cieni z Inglota , którą najczęściej używam. Dolna część jest przeznaczona typowo pod kosmetyki pielęgnacyjne (typu szampon, krem). W niej mamy dopinaną kolejną przegródkę, do której możemy włożyć najbardziej niezbędne lekarstwa, a w razie czego odpiąć i włożyć do torebki.

Jak widzicie mogę pisać o niej same ochy i achy :)) Dla mnie jest doskonała i nie ma żadnych wad. Napiszcie czy również Wam się podoba, i jak Wy rozwiązałyście problem wiecznego bałaganu w kosmetyczkach :)


sobota, 4 października 2014

ULUBIEŃCY WRZEŚNIA

Witam, dzisiaj jako chyba ostatnia wstawiam post o ulubieńcach, no  trudno...
Korzystając z okazji i pięknej pogody, byłam na pikniku z chłopakiem i zrobiłam zdjęcia moich ulubieńców. Niektóre już są znane a o nowościach będzie później :)


A oto i paczuszka wypełniona kosmetykami, obok koszyk piknikowy :) Jak widzicie w Poznaniu mieliśmy wspaniałą pogodę, aż żal byłoby z niej nie skorzystać.


1. PANTENE nature fusion, ekstrakt z olejkiem arganowym. Używam  go do olejowania włosów, sprawdza sie doskonale. Niestety nie wiem ile kosztuje, jednak jest dostępny w każdej drogerii.
2. Szampon TOŁPA green normalizujący. Opisywałam go już wcześniej, więc nie będę się powtarzać :)
3. Oczyszczająca pasta z liści manuka z ZIAJA. Znana prawie wszystkim, ja jestem z niego bardzo zadowolona i bardzo szybko trafiła do moich ulubieńców. 
4. Tonik zwężający pory z ZIAJA. Dawno nie miałam tak dobrze oczyszczającego toniku. Wydajność jest rewelacyjna. Jest jednak mały mankament, dotyczy on aplikatora. Dla mnie to było kwestią przyzwyczajenia, nie wiem jak u was.
5. Nawilżający żel-peeling z biedronki BEBEAUTY. O tym produkcie nie muszę nic mówić. Mój ulubieniec :)
6. Koncentrat z DERMEDIC, mówiłam o nim wcześniej, zapraszam do starszych postów.
7. Krem DECUBAL, intensywny i nawilżający krem do skóry suchej i atopowej. Używam  go do pielęgnacji pięt - polecam :)
8. Pianka do mycia ciała ORGANIQUE. 
9. Matujący krem z DERMEDIC, pisałam o nim wcześniej, rewelacja :)
10. Żel do usuwania skórek SALLY HANSEN. Szukałam tego produktu bardzo długo, od niedawna pojawiają się szafy z marką Sally Hanson. Warto poszukać.
11. Antyperspirant REXONA.

Długo zastanawiałam się czy opisać Wam moich ulubieńców z kolorówki, ale jednak się zdecydowałam. Nie będę się mocno zagłębiać w każdy produkt. Jeśli będziecie miały jakieś pytanie dotyczące tych produktów, piszcie w komentarzach. Na pewno odpiszę :)


1. OLAY total effects cc cream. Podkład z filtrem UV 15 SPF o kolorze medium. 
2. Kredka do oczu z CATRICE, 190 Cleopetral. Nowość w mojej kosmetyczce. 
3. Eyeliner z firmy FM, niestety nie ma żadnej nazwy ani numeru :/
4. Kredka do oczu z INGLOT o numerze 21, piękny brązowy kolor. 
5. Tusz do rzęs z L`OREAL, Volume Million Lashes, to jest już moje drugie opakowanie, Najlepszy tusz jaki kiedykolwiek miałam. Korektor kryjący niedoskonałości L`OREAL, numer 4, bardzo dobrze kryje i nie wysusza :)
6. Matujący puder sypki INGLOT,  numer 33.
7. Brązer z CATRICE, numer 20. Bardzo delikatny, jednak trzeba uważać żeby nie zrobić sobie nim krzywdy.
8. Róż z L`OREAL, numer 120, bardzo delikatny kolor, mocno napigmentowany. 
9. Odżywczy balsam-miód do ust z TOŁPA, o nim więcej jeszcze opowiem.