Witajcie, zbliża się koniec miesiąca dlatego będzie o moich ulubieńcach :) Jest ich jak zwykle mało ale są to prawdziwi ulubieńcy, których używam namiętnie :)
Staram się ograniczyć do max 5 produktach, żeby nie było zbyt długo i nudno.
Zaczynając od lewej:
- Moja zdobycz z Warszawy, krem o którym pisałam w poprzednim poście. Mam nadzieję, że i Wy skusicie się na niego bo jest tego warty:)
- Mydełko borowinowe z Tołpy. Bardzo lubię te mydełka, przyjemnie pachną i świetnie się pienią. Przyznam szczerze, że bardziej lubię te w fioletowym pudełeczku :)
- Color Tattoo, nowość zakupiona w wielkiej promocji w Rossmanie, używam go niemal codziennie, w połączeniu z cieniem z Loreala spisuję się znakomicie. Sam też wygląda bardzo dobrze. Genialny jest sposób nakładania, konsystencja i i to jak łatwo można stopniować nasycenie koloru no i czas nałożenia go jest błyskawiczny. Żałuje że nie kupiłam jeszcze innych kolorów :/
- Masełko z Tołpy, najlepsze jakie miałam. Produkt jest mały bo zaledwie 8 g ale swoją wydajnością i działaniem wynagradza wszystko :P
Tak prezentuje się kolorówka, wybaczcie za kiepskie światło ale na dworze jest brzydko i ponuro...niestety. To by było na tyle. Chętnie poczytam o Waszych ulubieńcach, to chyba jedna z moich ulubionych części jakie lubię czytać i oglądać.